Strona główna /
Wydarzenia / Mama Piotrusia prosi o pomoc!
23.04.2021

Mama Piotrusia prosi o pomoc!

"Walczę o życie Piotrusia, mojego synka. Dzień jego narodzin prawie stał się dniem tragicznej śmierci – jego i mojej. To miał być normalny poród. Stało się inaczej… Piotruś urodził się prawie martwy. Udało się uratować jego życie, ale śmierć zostawiła na nim piętno w postaci ciężkiej niepełnosprawności. Zostałam z synkiem zupełnie sama. Błagam o pomoc, bo jestem pod ścianą. Chcę dać mu szansę na normalne życie, ale bez Ciebie nie będzie to możliwe!"

Poniżej przedstawiamy historię Piotrusia i jego mamy…

Miałam mieć zdrowe dziecko, pełną rodzinę. Cóż, jak to mówią – jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, powiedz mu o swoich planach… Dziś na placu boju jesteśmy tylko my dwoje – Piotruś, który jest całkowicie zależny od opieki drugiej osoby – i ja, jego mama. Synek ma padaczkę, Dziecięce Porażenie Mózgowe, uszkodzony wzrok… Jestem z nim przez 24 godziny na dobę, jest całkowicie zależ ode mnie.

Dzień porodu już mi się nie śni. Już nie zastanawiam się, co by było, gdyby… To nie ma sensu. Książkowa ciąża, przyszykowana wyprawka. A potem, w ciągu jednej chwili, koniec. Krwotok pojawił się, kiedy byłam sama w domu. Ledwo wykręciłam numer 112. Odklejone łożysko. Piotruś był niedotleniony, wykrwawiony, reanimowano go przez 45 minut. Kilkanaście dni był zaintubowany…

Od tego momentu skończyło się życie, jakie znałam, a zaczęło inne – jako mamy ciężko niepełnosprawnego chłopca. To opiece nad Piotrusiem jest teraz podporządkowane moje życie. Nie traktuję tego jako poświęcenie. Nie. To moje ukochane dziecko. Synek jest dla mnie wszystkim – moim słońcem, moim światem. Przychyliłabym mu nieba, ale moja miłość nie wystarczy. Ona nie zapewni Piotrusiowi sprawności, nie zabierze bólu…

Piotruś jest rehabilitowany od trzeciego miesiąca życia. Wszystko, co innym dzieciom przychodzi normalnie, nam udaje się osiągnąć tylko przez ciężką, bolesną, intensywną rehabilitację. Najgorsza jest jednak padaczka, która stanowi zagrożenie dla życia Piotrusia. Każdy atak to ogromne obciążenie dla mózgu. Każdy niesie też za sobą bezsilność i rozpacz, gdy patrzę na rozwarte w przerażeniu oczy Piotrusia, jego ciało wykręcone w drgawkach…

Jedyną szansą dla Piotrusia jest przeszczep komórek macierzystych, które mają odbudować to, co uszkodzone w jego mózgu. Synek ma za sobą kilka leczenia… Po nich minęły ataki padaczki, Piotruś jest spokojniejszy, bardziej skoncentrowany… Jest z nim kontakt, utrz`ymuje kontakt wzrokowy, sylabizuje. Gdy porównuję stan Piotrusia sprzed kilku lat a teraz, mam wrażenie, że to zupełnie inne dziecko.

Leczenie musi jednak być kontynuowane! Piotruś jest w okresie dojrzewania. To czas, w którym może zdarzyć się nawrót choroby, dlatego Piotrusiowi po raz kolejny powinny być podane komórki macierzyste.

Przy ciężkim porażeniu mózgowym bardzo ważna jest też rehabilitacja. Z upływem lat cele się zmieniają… Gdy Piotruś był malutki, marzyłam, by chodził samodzielnie. Teraz już tylko marzę, by nic go nie bolało. By skolioza się nie pogłębiała, by ból bioder nie powodował płaczu. Stała, intensywna rehabilitacja sprawia, że życie nie jest cierpieniem.

Każdy atak to regres w rozwoju. To zniszczenie lat ciężkiej pracy. To zagrożenie życia… Bez przeszczepu Piotruś nie ma szans. Na mówienie, na chodzenie, na nic. Ciało nie będzie go słuchać, a ja będę tylko bezsilnie patrzeć na jego krzywdę. Straszne to i smutne i tak bardzo mi ciężko prosić o wsparcie, ale wiem, że nie mam innego wyjścia. Ze ściśniętym sercem zwracam się do Ciebie o pomoc. Proszę, zostań naszym Dobroczyńcą i daj Piotrusiowi szansę…

Zachęcamy do wpłacenia pieniążka na zrzutce, którą znajdziecie w linku poniżej.

Mat nadesłany.