Kto dołki kopie, czyli kopalnią w prezydenta
Procedury związane z budową nowej kopalni trwają od 2012 roku, kiedy Król był prawą ręką, rządzącego wówczas naszym miastem Edward Lasoka. Ani wtedy, ani później już jako poseł, Król ani razu nie pisnął nawet pod nosem hasła: NIE DLA KOPALNI. Wszystko zmieniło się po roku 2018, kiedy w fotelu prezydenta zasiadł główny przeciwnik nieskutecznego posła, Dariusz Wójtowicz.
Dziesiątki milionów złotych środków zewnętrznych, zrealizowane inwestycje drogowe, remonty kamienic, termomodernizacje szkół, imprezy sportowe i kulturalne – wszystkie te sukcesy Wójtowicza mocno kłują w oczy posła i jego popleczników. Z braku argumentów próbuje się na siłę przypiąć włodarzowi miasta kontrowersyjną łatkę – budowniczego nowej kopalni. Temat kontrowersyjny społecznie, budzie emocje i strach mieszkańców – idealna pałka polityczna do uderzania w Wójtowicza.
Problem polega na tym, że gdy zapadały decyzje, to obecny włodarz był jednym z radnych. To w 2016 roku był czas by odwołać się od pozytywnej decyzji środowiskowej dla budowy nowego zakładu górniczego w Mysłowicach. Nie zrobił tego Lasok, nigdzie też nie znajdziemy deklaracji Króla w tej sprawie.
W 2020 roku ministerstwo klimatu, które wydaje koncesję na budowę nowej kopalni, zadało pytanie prezydentowi Wójtowiczowi, czy budowa nowej kopalni w Mysłowicach jest zgodna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Tu nie ma możliwości protestu, czy konsultacji. Odpowiada się tak, jak mówią dokumenty. A z nich wynika jasno, że ta inwestycja jest zgodna z planem miejscowym. Tę decyzję nazywa się uzgodnieniem.
Co robi teraz Król i jego sojuszniczka-hejterka Haska? Piszą na łamach gazety, że Wójtowicz uzgodnił koncesję. W domyśle wydał zgodę. Bez szczegółów na czym dokładnie polega uzgodnienie. Co więcej, ani Król ani Haska nie mówią o warunkach, które w uzasadnieniu do uzgodnienia dodał prezydent Wójtowicz, chodzi m.in. o filary ochronne, podsadzkę hydrauliczną i inne elementy zabezpieczające mieszkańców przed ewentualnymi szkodami.
Przez sześć lat, od 2012 roku, Wojciech Król i Edward Lasok nie zrobili niczego, co mogłoby powstrzymać budowę nowej kopalni. Jeden z nich był posłem, drugi prezydentem. Gdy zmieniły się władze w Mysłowicach, obaj panowie bez pardonu obwiniają Dariusza Wójtowicza o wydanie zgody, choć cały proces koncesyjny był już praktycznie zakończony.