Od 6 kwietnia rusza w mieście obowiązkowa kwalifikacja wojskowa

28 marca 2009

Drukuj artykuł
Kategoria:
Wydarzenia

Na studia poszedłem z przekonania, ale i przy okazji uchroniły mnie także przed wojskiem. Służba to dla mnie rok wycięty z życia.

Na studia poszedłem z przekonania, ale i przy okazji uchroniły mnie także przed wojskiem. Służba to dla mnie rok wycięty z życia. Nigdy mnie nie kręciła. Gdyby podwinęła mi się noga i nie dostałbym się na studia, zapewne szukałbym innego sposobu, aby tylko ustrzec się wojska - wspomina Andrzej Górnik, dziś 22-letni mieszkaniec Mysłowic. Teraz młodsi koledzy Andrzeja nie mają się już czego obawiać.Zamiast poboru, od kwietnia w Hotelu przy ul. Krakowskiej 14 rusza kwalifikacja wojskowa. W tym roku do kwalifikacji musi się zgłosić 486 mieszkańców Mysłowic urodzonych w 1990 roku, 45 urodzonych w latach 1985-1989 i 4 kobiety, kończące naukę w szkołach medycznych i weterynaryjnych oraz na kierunkach psychologicznych. Celem kwalifikacji jest sprawdzenie predyspozycji oraz zdrowia psychicznego i fizycznego pod kątem zdolności do czynnej służby wojskowej.Jako, iż kwalifikacja jest obowiązkiem, za zlekceważenie jej prezydent może nałożyć grzywnę w celu przymuszenia albo zarządzić przymusowe doprowadzenia przez policję do kwalifikacji. Kmdr ppor. Dariusz Hrabia, szef Wydziału Poboru i Uzupełnień mysłowickiego WKU, sądzi, że w tym roku nie trzeba będzie sięgać po takie instrumenty. - Z racji, że po uprawomocnieniu się orzeczenia powiatowej komisji lekarskiej wszystkie osoby, które nie wniosą sprzeciwu, zostaną z urzędu przeniesione do rezerwy, logika nakazuje mi założyć, że frekwencja będzie 100% - twierdzi. Zastąpienie poboru kwalifikacją to jeden z elementów przejścia na armię w pełni zawodową. W Mysłowicach już teraz 7 mieszkańców zainteresowało się służbą w korpusie szeregowych zawodowych, a 8 wojskowym szkolnictwem. Wśród nich znajduje się jedna kobieta. - Szczególnie, moim zdaniem, atrakcyjne jest wojskowe szkolnictwo, które gwarantuje całkowicie bezpłatną naukę, pewną pracę po skończeniu edukacji i płace w czasie jej trwania. Każdemu podchorążemu wojskowej uczelni przysługuje w zależności od roku nauki od 1 tys. do 2 tys. zł - zachęca Hrabia. - Podkreślam, że są to pieniądze na własne potrzeby, tzw. kieszonkowe. Wątpię, aby uczelnie cywilne były w stanie przebić tę ofertę - dodaje. Źródło: Monika Chruścińska - POLSKA Dziennik Zachodni

O Autorze

Redakcja

Inne posty tego autora

gazeta_myslowicka logo-tvmyslowice