Cięcia pensji albo zwolnienia czekają personel Szpitala nr 2

17 lipca 2009

Drukuj artykuł
Kategoria:
Wydarzenia

Pod koniec czerwca na spotkaniu z przedstawicielami związków zawodowych dyrekcja Szpitala nr 2 im. Tadeusza Boczonia zaproponowała, by każdy z pracowników zrezygnował z 20 procent swojego wynagrodzenia...

Pod koniec czerwca na spotkaniu z przedstawicielami związków zawodowych dyrekcja Szpitala nr 2 im. Tadeusza Boczonia zaproponowała, by każdy z pracowników zrezygnował z 20 procent swojego wynagrodzenia. Ma to uzdrowić kryzysową sytuację finansową placówki, która ubiegły rok zamknęła ze stratą ponad 9,6 miliona złotych. Na koniec maja tego roku zobowiązania wynosiły już około 13 mln zł. - Zobowiązania publiczno-prawne zostały wprawdzie w większości spłacone, ale sytuacja wymaga szukania dalszych oszczędności. Musimy zaoszczędzić około 200 tys. zł miesięcznie - twierdzi Piotr Drenda, dyrektor SP ZOZ Szpitala nr 2 - Obniżki pensji były na razie propozycją, czekam też na pomysły załogi. Niektóre rozwiązania już zostały wdrożone, jak np. korzystanie z usług konkurencyjnych cenowo firm diagnostyki radiologicznej.- W sierpniu zostanie rozpisany nowy konkurs na dyżury, lekarzom też zostaną zaproponowane nowe formy zatrudnienia. Zmiany w organizacji pracy są niezbędne - tłumaczy Drenda. Chodzi o wprowadzenie bardziej elastycznych form zatrudnienia jak np. umowy kontraktowe na niektórych oddziałach. - Z rozmów na zebraniach lekarskich wynika, że lekarze są gotowi na takie zmiany, by zachować miejsca pracy. Pensje lekarzy są najwyższe i ich redukcje przyniosą relatywnie największe oszczędności - przyznaje Narcyz Wojtowicz, lekarz laryngolog i radny Mysłowic. - Także Rada Miejska dostrzega starania szpitala o utrzymanie miejsc pracy. Będziemy szukać w miejskim budżecie pieniędzy, które mogłyby wspomóc bieżącą działalność lecznicy - dodaje. Na sięganie do swoich portfeli nie chcą zgodzić się pielęgniarki. - Nasze pensje są nadal bardzo niskie. W styczniu dostaliśmy niewielkie podwyżki wraz z obietnicą kolejnych w lipcu, tymczasem dyrekcja chce nam zabrać więcej niż dała. To przecież jakiś absurd, na to zgody nie będzie - podkreśla stanowczo Krystyna Klauza, szefowa Międzyzakładowej Organizacji Związkowej Pielęgniarek i Położnych w szpitalu. - Biznesplan miał sprawić, że do lipca szpital się zbilansuje, tymczasem jest gorzej niż było. Możemy liczyć gaziki, mocniej dokręcać wodę, ale to pensje generują największe koszty. Nie mamy żadnych gwarancji, że mimo wszystko zwolnienia szpitala nie miną - dodaje. Na dziś zaplanowano spotkanie dyrektora z szefową związku pielęgniarek. - Mimo wszystko to spotkanie w sprawie obiecanych podwyżek - przyznaje Klauza. W przyszłym tygodniu z dyrektorem rozmawiać mają lekarze i radiolodzy. - Atmosfera nie jest zła, jesteśmy dobrej myśli - zapewnia Wojtowicz. O optymizm trudno jednak w gabinecie dyrektora. - Służba zdrowia boryka się z problemami w całym kraju, co ja mogę więc poradzić na tym małym "podwórku". - komentuje dyrektor mysłowickiego szpitala. - Kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia mamy w tym roku niższy od ubiegłorocznego o około 600 tysięcy złotych i w przyszłym roku znowu zostanie obcięty. Wychodzenie na prostą w takiej sytuacji jest jak błądzenie we mgle - dodaje. "Dwójka" to jeden z dwóch szpitali w mieście. Całodobowo prowadzi m.in. dyżury chirurgiczne. Źródło: Agnieszka Widera - POLSKA Dziennik Zachodni 

O Autorze

Redakcja

Inne posty tego autora

gazeta_myslowicka logo-tvmyslowice