Katowiczanin pisze historię Mysłowic

18 lipca 2009

Drukuj artykuł
Kategoria:
Kultura i Edukacja

Duszpasterstwo w dekanacie mysłowickim w latach 1922 – 1939" – to tytuł rozprawy doktorskiej Alberta Karkosza, która rzuca nowe światło na skomplikowany okres międzywojennych Mysłowic. Albert Karkosz, jako jedyny dyspozytor kopalni węgla kamiennego obronił doktorat z historii Kościoła!

"Duszpasterstwo w dekanacie mysłowickim w latach 1922 – 1939" – to tytuł rozprawy doktorskiej Alberta Karkosza, która rzuca nowe światło na skomplikowany okres międzywojennych Mysłowic. Albert Karkosz, jako jedyny dyspozytor kopalni węgla kamiennego obronił doktorat z historii Kościoła! – Jestem zakochany w Mysłowicach, spacerując po Placu Wolności, Rynku i ulicy Grunwaldzkiej mam świadomość, że ta ziemia wydała wielu znakomitych ludzi. Kilkadziesiąt lat temu w tych miejscach przechadzał się kardynał August Hlond – mówi z egzaltacją autor rozprawy Praca dr Karkosza, to nowość na lokalnym rynku wydawniczym. Najpopularniejszą monografią o historii naszego miasta jest dzieło profesora Alfreda Sulika „Historia Mysłowic do 1922 roku”. Albert Karkosz stara się przybliżyć losy mysłowiczan w trudnych latach międzywojennych, kiedy obok siebie mieszkali Polacy i Niemcy, a msze święte były odprawiane w obu językach. – Starałem się ukazać dekanat mysłowicki z perspektywy historycznej i socjologicznej. Wiele podręczników historii poświęconych jest rozwojowi gospodarczemu, niewielu badaczy mówi o mentalności i codziennych problemach, z którymi borykali się ludzie z tamtego okresu – tłumaczy dr Karkosz. Jego zdaniem, krótki, osiemnastoletni czas międzywojnia bardzo często bywa pomijany, ze względu na trudności badawcze i interpretacyjne. W „Duszpasterstwie...” znajdziemy informację o liczbie 56 samobójstw, które miały miejsce w Mysłowicach w latach 1922-39. Najpopularniejszym sposobem targnięcia się na swoje życie był strzał w głowę z pistoletu, albo wypicie lizolu. To jednak tylko ciekawostki. Autor „Duszpasterstwa...” nie boi się stawiać śmiałych tez. – Mysłowice, w oficjalnych dokumentach kościelnych były zawsze postrzegane, jako „polnische sprache”, czyli polskojęzyczne – mówi dr Karkosz. Kapłani, którzy w połowie XIX wieku trafiali do Mysłowic, musieli posługiwać się dwoma językami. Z jednej strony – mówi autor – księża zwracali się bezpośrednio do wiernych w języku „ich serca”. Natomiast w układach urzędowych posługiwano się językiem niemieckim. Po roku 1922, charakter pracy duszpasterzy pozostał na niezmienionych warunkach. Oczywiście wzrosła liczba nabożeństw odmawianych w języku polskim, natomiast liczba mszy w języku niemieckim pozostała bez zmian. W mieście działy jednocześnie polskie i niemieckie bractwa, czy stowarzyszenia. Roztropność ówczesnych duszpasterzy doprowadziła do wytworzenia swoistej polsko-niemieckiej wspólnoty. W latach 1922-39 zmagano się z licznymi kryzysami ekonomicznymi. Najgorzej bywało zimą, gdy biedę dodatkowo potęgowały bardzo niskie temperatury. Skomplikowana sytuacja społeczna doprowadziła do podziałów, których finał nastąpił po wybuchu drugiej wojny światowej. Marzeniem Alberta Karkosza jest praca habilitacyjna również poświęcona historii Mysłowic. Autor nie chce zdradzać tematu, ale możemy być pewni, że po raz kolejny zaskoczy czytelników. Źródło: Michał Woźniczko

O Autorze

Redakcja

Inne posty tego autora

gazeta_myslowicka logo-tvmyslowice