Pamiętacie psa o imieniu Hugo?

15 marca 2019

Drukuj artykuł
Kategoria:
Komunikaty

Pamiętacie Hugo i jego historię? Tak, to ten psiak, u którego stwierdzono paraliż tylnych łapek. Jednak pewnego dnia stał się cud. Znalazła się kobieta o wielkim sercu, która adoptowała Hugusia, a ten jest teraz szczęśliwym stworzeniem, który nie marznie i nie cierpi w schronisku.

Tak na wydarzeniu naszego Huga, pisze jego wolontariuszka:

"Być może niektórzy z Was mają wątpliwości co do zasadności wspierania finansowego Huga i pani Danusi, skoro chłopak został przez nią adoptowany. Bo przecież jest tyle biednych, schorowanych zwierząt w schroniskach, które tych pieniędzy na leczenie potrzebują bardziej. Owszem jest. Tylko Hugo też był takim psem. Biednym, schorowanym, który większość czasu spędzał, leżąc w budynku schroniska w boksie. Psem, którego bolało i pod koniec jego pobytu w schronisku wyglądał jak 7 nieszczęść. Dyszał, sapał, nie chciał się ruszać, miał odleżyny. Stracił chęć do życia. Jego naturalna radość na widok człowieka zniknęła całkowicie, a w jej miejsce pojawiło się zrezygnowanie. Może nie wszyscy pamiętają jak źle wyglądał, ale ja pamiętam dokładnie i wiele łez wtedy wylałam z bezsilności.

I wtedy pojawiła się Pani Danusia. I zaadoptowała sparaliżowanego Huga z całym pakietem problemów i trudności. Wiedziała, że jego leczenie i utrzymanie będzie kosztowne i może jej na to zabraknąć środków. Dlatego zapewniłam ją, że o finanse martwić się nie musi, w tym jej pomożemy. Tylko żeby zabrała Huga do siebie i otoczyła właściwą opieką. On już nawet w schronisku nie czekał na cud tylko na koniec swych cierpień - bo nadziei już w nim nie było żadnej... Jak się niebawem okazało, przednie łapy też ledwo funkcjonowały i bolały bardzo. Na tyle bardzo, że Hugo skomlał przy samym dotyku. A co dopiero gdy musiał oprzeć na nich swoje całe ciało, bo przecież tylne łapy były już całkowicie sparaliżowane. Jeszcze trochę, a przednie również odmówiłyby posłuszeństwa i nie byłoby żadnej nadziei dla Huga. Na szczęście przednie łapy udało się uratować lekami, rehabilitacją i wielkim poświęceniem Pani Danusi. Dzięki temu Hugo funkcjonuje teraz całkiem dobrze.

Hugo ma sparaliżowane tylne łapy i tego nie da się naprawić. Nie kontroluje również swoich potrzeb. Z tego też powodu Pani Danusia zużywa tony pampersów i podkładów. Musi też regularnie zabierać go na porządne kąpiele do groomera. Sama oczywiście go myje tyle, na ile potrafi. Ale ze względu na utrzymanie czystości i higieny, wizyty w salonie są niezbędne, bo Hugo przez to że załatwia się pod siebie jest szczególnie narażony na infekcje układu moczowego. Kolejna rzecz to regularne wizyty kontrolne u weterynarza i szereg leków i suplementów, które Hugo przyjmuje, by być w dobrej kondycji. I właśnie to wszystko kosztuje krocie. Owszem Pani Danusia adoptowała Huga, ale to tylko papier. Ja w dalszym ciągu czuję się za niego trochę odpowiedzialna. Bo obiecałam, że Huga i Pani Danusi nie zostawię samych sobie. I mówię o tym otwarcie, że dopóki mogę, to będę na Huga zbierać pieniążki i organizować z dziewczynami bazarki. I bardzo liczę na to, że z Hugiem również będziecie jak najdłużej.

Jeśli podzielacie moje zdanie, bardzo proszę o wsparcie dla Huga na podane niżej konto:
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - VIVA
ul. Kawęczynska 16 lok 39
03-772 Warszawa
68 2030 0045 1110 0000 0255 8420
Koniecznie w tytule wpłaty: "MYSŁOWICE HUGO"
Dane do przelewów zagranicznych:
SWIFT: GOPZPLPW
IBAN: PL68 2030 0045 1110 0000 0255 8420

O Autorze

Iwona Chajto

Mysłowiczanka z wyboru, dziennikarka społeczna zajmująca się sprawami miejskimi, ekologią i prawami zwierząt. Redaktor Naczelny Myslowice.net

Inne posty tego autora

gazeta_myslowicka logo-tvmyslowice