Zadłużeni po uszy

12 marca 2010

Dariusz Wójtowicz

Kategoria:

Wydarzenia

Ubiegali się o mieszkania socjalne i komunalne, a dostali lokale należące do spółki miejskiej, której teraz spłacają kredyt we... frankach szwajcarskich. Spółka "Lokator" zaadaptowała były hotel robotniczy na mieszkania. Na ten cel zaciągnęła kredyt.To miały być piękne mieszkania z niskimi czynszami dla młodych małżeństw i samotnych matek. Z parkingiem i własną kotłownią, żeby było oszczędniej. Tak przynajmniej Urząd Miasta informował mieszkańców, którzy ubiegali się tu o lokale socjalne bądź komunalne. Chętni przekonani byli, że po takie właśnie "M" stanęli w kolejce. Doczekali się lokali, tyle że... komercyjnych, których właścicielem jest spółka z udziałem gminy. Dziś płacą wysokie czynsze i opłaty za media, mają przeciekający dach i bagno za-miast miejsc parkingowych.- Trzy lata czekałam w UM na mieszkanie. W końcu powiedziano mi, że miasto remontuje ponad 50 lokali socjalnych dla młodych małżeństw i samotnych matek. Z racji, że sama wychowuję dwoje dzieci, zakwalifikowałam się na listę oczekujących. Dziś płacę prawie 600 zł za niecałe 30 mkw - mówi Aleksandra Samojluk, lokatorka budynku przy ul. Reja 18. Podobnie rzecz miała się z Dorotą Urbanik. Chciała lokal socjalny, bo miała miesięcznie zaledwie tysiąc zł dochodu, troje dzieci oraz orzeczenie o niepełnosprawności. Przydzielono jej w Brzezince M-2. Dziś dłużna jest spółce już 28 tys. zł, bo nie stać ją na płacenie miesięcznie 620 zł i kolejnych tyle półrocznego wyrównania za media. Sama występowała o... eksmitowanie z mieszkania.W niewiele lepszej sytuacji są inni mieszkańcy brzezińskiego budynku. Czynsz wynosi tu obecnie 11,44 zł za mkw. Za 30-metrowe mieszkanie trzeba zatem zapłacić ok. 350 zł, a za 49-metrowe - 560, podczas gdy w spółdzielniach odpowiednio 130 i 220 zł.Do tego dochodzą jeszcze wysokie koszty mediów, szczególnie ogrzewania i podgrzania ciepłej wody - 18,02 za mkw i 23,11 zł za metr sześcienny. To ok. dwa razy więcej niż w budynkach korzystających z sąsiedniej sieci ciepłowniczej. - Choć płacę miesięcznie wysokie zaliczki za media to i tak regularnie mam 500 zł dopłaty - żali się Agnieszka Lubowiecka. Mieszkańcy mają też wiele zastrzeżeń do administratora budynku. Nie mogą się doprosić go o naprawę domofonów czy wymianę liczników.W piątek z lokatorami Reja 18 spotkał się prezes spółki "Lokator", Paweł Dyl. - Czynsz jest wyższy, bo mieszkańcy spłacają kredyt we frankach szwajcarskich, który spółka zaciągnęła na adaptację byłego hotelu robotniczego na mieszkania. Kiedyś nam za niego podziękują, bo dzięki niemu mogą wykupić taniej zajmowane "M" - tłumaczył. Przyznał też, że spłata zobowiązania wynosi ponad 50 proc. stawki czynszowej, a ci których nie będzie stać na wykup lokalu, wpłaconych pieniędzy nie odzyskają. Podtrzymuje też zamiar wybudowania nowej kotłowni lub podłączenie do innej sieci, aby obniżyć koszty ogrzewania. Z kolei dla poprawy komunikacji między mieszkańcami a nim i zarządem spółki, proponuje oddelegowanie kilku osób spośród lokatorów, które będą na bieżąco zgłaszały problemy.- Jesteśmy udziałowcem spółki, ale czynsz ustala zarząd - wyjaśnia rzeczniczka UM, Katarzyna Szymańska-Zapart. Dlaczego zatem miasto ulokowało w mieszkaniach spółki osoby z listy "komunalnej"? - Chciało zapewnić ludziom lokale. O mieszkanie z UM ubiega się ponad 800 osób, a Mysłowic nie stać na budowę - tłumaczy rzeczniczka. Innego zdania są radni, którzy pamiętają okoliczności przyznawania mieszkań. - To był rok wyborów samorządowych, w których prezydent startował na drugą kadencję. Potrzebował sukcesu i nie bacząc na kosztowny kredyt, skierował do budynku ludzi o niskich dochodach - mówi Daniel Jacent. Przewodniczący RM Bernard Pastuszka, zapewnia, że miasto będzie spłacać kredyt za tych lokatorów, którzy nie zamierzają nigdy wykupywać mieszkań. Polska Dziennik Zachodni Monika Chruścińska, fot. Agnieszka Maj