Rewolucja śmiecowa nie wszędzie się powiodła...
08 kwietnia 2014
Rewolucja śmieciowa miała wnieść wiele zmian ułatwiających mieszkańcom dostęp do miejsca, gdzie można złożyć wszelaki asortyment odpadów komunalnych. I tak też się stało. Wersalki, stare meblościanki, sprzęt RTV i AGD, zużyte baterie czy gruz można od lipca ubiegłego roku przywozić bez dodatkowych opłat na PSZOK, który mieści się przy ulicy Karola Miarki 38. Śmieci jednak muszą być posegregowane o czym mówi regulamin przygotowany przez Magistrat.
W Mysłowicach rewolucja śmieciowa nie wypaliła, bo ludzie nadal zostawiają odpady w przydrożnych rowach, lasach i parkach. Nieuczciwi przedsiębiorcy podrzucają swoje odpady do osiedlowych gniazd śmietnikowych, przywożąc je nawet ciężarówkami.
Na załączonych zdjęciach widzimy jak wyglądało w poniedziałek (7 kwietnia) gniazdo śmietnikowe przy ulicy Brzęczkowickiej 5-7. Jeszcze gorzej jest przy ulicy Korfantego 19. Pomimo, że odbiór odpadów odbywa się dwa razy częściej niż przewidują miejscowe przepisy, nadal zalegają tam wersalki, kartony, gruz i odpady zielone.
- cały asortyment śmieci przywożony jest ciężarówkami i wysypywany gdy zapada zmrok. Nikt nie przejmuje się tym, że za podrzucone śmieci płacą spółdzielcy. O tym procederze poinformowana jest Straż Miejska i Policja – mówią rozgoryczeni mieszkańcy Brzęczkowic.
Przypomnieć należy, że w śmietnikach zamieszkują miejscowi żule, którzy rozrywają worki z odpadami i rozrzucają je po okolicy. Załatwiają tam również swoje potrzeby fizjologiczne, przez co smród jest nie do zniesienia. To również było wielokrotnie zgłaszane służbom mundurowym.
Jak widać, łamanie przepisów prawa w Mysłowicach opłaca się...