Mysłowice - Szopena: zapadła się podłoga, lokator wpadł do przybudówki!

28 czerwca 2014

Drukuj artykuł
Kategoria:
Wydarzenia

W centrum Mysłowic przy ulicy Szopena 6 stoi gminny budynek, którego wnętrze można śmiało zgłosić do konkursu „ruina roku”! Przegniłe stropy, wybite szyby, powyrywana instalacja elektryczna i wydobywające się zapachy z nieczynnych ubikacji, których intensywność jest w stanie powalić najbardziej odpornego człowieka. Niedawno jeden z lokatorów podchodząc do okna w swoim „M”, wpadł piętro niżej do zamurowanej przybudówki. Aby go stamtąd wyciągnąć, sąsiedzi musieli wybić otwór w ścianie! W kilku innych mieszkaniach stropy również się już pozarywały i tylko czekać, aż  dojdzie do nieszczęścia.

„Dom pełen niespodzianek” - tak okoliczni mieszkańcy nazywają budynek, nad którym wisi ryzyko katastrofy budowlanej. Mieszka tu kilka rodzin, których niski status materialny nie pozwala na godne życie. Jednak nie wszyscy lokatorzy są odpowiedzialni za dewastacje lokali mieszkalnych i klatki schodowej. Kilka rodzin stara się, jak może, by żyć godnie i spokojnie. Niestety w budynku zakwaterowani są również nieodpowiedzialni ludzie, którzy dopuszczają się dewastacji mienia komunalnego.

- Mam małe dziecko i chcę żyć jak normalny człowiek. Jednak jak mam to zrobić, gdy na strychu gromadzone są śmieci, ubikacje na korytarzach są zdemolowane przez okolicznych meneli, a po budynku biegają sprowadzane przez pewnego człowieka koty i psy. Smród po ich odchodach jest nie do zniesienia. Zgłaszałam to wielokrotnie w administracji, w urzędzie i służbom mundurowym. Pies jest przywiązywany do poręczy i godzinami strach przejść przez korytarz. Nikt nie reaguje, robią z nas wszystkich przysłowiowych meneli. Dlatego ja i kilku sąsiadów zwróciliśmy się o pomoc do radnego Dariusza Wójtowicza. To chyba jedyny człowiek, który przejmuje się ludźmi w naszym mieście. Przyjechał do nas, przeszedł po budynku, zobaczył wszechobecne dziadostwo i zapewnił, że tematu nie odpuści – mówi pani Katarzyna.

Otwarte skrzynki „przerobionej” instalacji elektrycznej, zachęcają do kradzieży prądu. Poręcz jest niekompletna i próba oparcia się o nią grozi wypadkiem. Bryła budynku pęka i rozsuwa się na korytarzu. Z ubikacji wydobywa się smród nie do wytrzymania!

W mieszkaniu na pierwszym piętrze, w którym pod lokatorem zarwała się podłoga i wpadł do przybudówki, na podłodze leżą płyty i drzwi. Jest to zabezpieczenie przed dalszą "wycieczką" piętro niżej.

- Stanąłem przy oknie i nagle znalazłem się na kupie gruzu. Sąsiedzi wyciągnęli mnie z parterowej przybudówki, gdzie wybito dziurę w ścianie. Spadając pietro niżej z deskami i cegłami myślałem, że już po mnie! – mówi bohater tego zdarzenia.

Nie trzeba być znawcą prawa budowlanego, aby stwierdzić, że budynek przy Szopena 6 w każdej chwili może się zawalić. Przegniłe podłogi w kilku pomieszczeniach stwarzają zagrożenie dla życia i bezpieczeństwa osób tu przebywających.

Dewastacja gminnego budynku następuje już od kilkunastu lat. To nie jest świeży temat. Administrator opiekujący się majątkiem wszystkich mysłowiczan, czyli MZGK, pozwala na taki stan rzeczy! Nie jest tajemnicą, że ubikacje na korytarzach zdemolowali ludzie tu przebywający, śmieci i bezpańskie zwierzęta znoszą również lokatorzy. Jednak ktoś im na to pozwala! Do dyspozycji MZGK jest Straż Miejska, Policja, a nawet Sanepid.

- Budynek jest zdewastowany, bo administracja pozwala na zamieszkiwanie w nim osobom, które nie tylko nie płacą za czynsz, ale totalnie go demolują. Jest nas kilka rodzin z małymi dziećmi i boimy się o swoje życie. Nikt się nami nie interesuje i nikt też nie chce nam pomóc. Zapadają się całe stropy, budynek pęka, tu po prostu grozi katastrofa budowlana! Cieszymy się, że znalazł się w końcu człowiek, dla którego jesteśmy ważni - mówi jedna z lokatorek, niechcąca ujawniać swoich danych osobowych.

Patrząc na to wszystko nasuwają nam się następujące pytania:
- Kto odbiera i podpisuje dokumenty budynku mówiące o stanie technicznym budynku i przydatności do zamieszkania?
- Kto podjął decyzje o meldowaniu w centrum miasta 
ludzi, którzy już wcześniej zdemolowali swoje mieszkania?
- Dlaczego administracja pozwala przebywać pod jednym dachem małym dzieciom z osobami, które są niebezpieczne dla otoczenia?
- Dlaczego administracja nie reaguje w chwili, gdy lokator znosi duże ilości odpadów komunalnych i składuje je na strychu?

Na te i jeszcze inne pytania niebawem będą odpowiadali administratorzy budynku, bowiem poproszony o pomoc radny Dariusz Wójtowicz złożył wniosek na ręce przewodniczącego komisji Gospodarki Miejskiej, Ochrony Środowiska i Rolnictwa, aby sprawę wyjaśnić na najbliższym posiedzeniu i sporządzić z tego protokół.

O Autorze

Redakcja

Inne posty tego autora

gazeta_myslowicka logo-tvmyslowice