Jak ożywić mysłowicki rynek?

12 listopada 2012

Drukuj artykuł
Kategoria:
Wydarzenia

W piątkowym wydaniu Dziennika Zachodniego (w mysłowickiej wkładce), ukazał się kolejny materiał o zamarłym kulturalnie rynku naszego miasta. Czy tak być musi?

Rynek umiera. A w sumie to już dawno umarł. To fakt niepodważalny. Choć z pewnością jeszcze wielu naszych czytelników pamięta, jak chodziło się "na miasto", teraz okolice o których mowa, niewiele mają wspólnego z życiem miasta.

To już kolejna kadencja, kiedy włodarze miasta nie potrafią sprostać oczekiwaniom mieszkańców, dzięki czemu Mysłowice stają się powoli śląską sypialnią. Smutną do tego, gdyż na codzienne, bądź też odświętne atrakcje kulturalno-towarzyskie niewiele można liczyć. Ożywić mysłowicki rynek - to nie taka prosta sprawa...

Widać było, że MOK wie, w czym problem. Jednak rozwiązanie nie tkwi w klasyce filmu polskiego, którą w wakacje próbowano ożywić serce naszego miasta. Braki w pomysłach próbują uzupełnić radni miejscy. Wiesław Tomanek w imieniu Klubu Radnych „Wspólnie dla Mysłowic” ponad rok temu zaproponował ożywienie Starego Miasta poprzez Jarmarku. Przekazał nawet na ręce prezydenta Mysłowic zręby regulaminu. Niestety, do dziś nikt nie chce pomysłu wdrożyć w życie. A z tego co wiadomo redakcji, chętni przedsiębiorcy by się znaleźli...

- Jest mi przykro, że niemal wszystkie pomysły radnych lewicy są odrzucane i nierealizowane. Jarmark miał być tylko początkiem długiej drogi do przywrócenia życia w samym Centrum miasta. Mamy jeszcze inne, równie atrakcyjne pomysły na odrodzenie Starego Miasta. Jednak nikt nas nie chce słuchać, realizować zamierzeń, a to powoduje że miasto jest coraz biedniejsze i smutne – powiedział Wiesław Tomanek.

"A Mysłowice rynek mają. I to taki prawdziwy, z średniowiecznym rodowodem. Z fontanną, otoczony zabytkowymi kamienicami. Tyle, że życie kwitnie tu tylko od maja do września, na dodatek niezbyt bujnie." - czy właśnie tak muszą o nas pisać śląskie media???

- (…) dziś rzekome centrum 75 tysięcznego miasta przypomina pustynię kulturalna i handlową.Zafajdany ptasimi odchodami Święty Jan Chrzciciel, rozsypujący się bruk, zdemolowane ławki i marmurowe kosze na śmieci to wizytówka Rynku i ścisłego centrum miasta. Nie pomógł nawet „Tomankowy” pomysł na Jarmark i powrót handlu do centrum.Za Rynek i jego okolicę należy się mały ogień piekielny miejskim decydentom, którzy ze wstydu powinni zapaść się pod ziemię (…) – napisał w jednym ze swoich blogowych wpisów Dariusz Wójtowicz.

Mysłowicki rynek to kulturalna Sahara, z której wyemigrowały nawet gołębie, a tych nigdy tu nie brakowało. Brak pomysłu na miasto to największy problem Magistratu. Jak wiadomo, największy problem tkwi w braku funduszy... Ale czy na pewno? Czy nie uważacie, że czas to zmienić?!

fot. http://myslowice.naszemiasto.pl

Joanna Frysztacka

O Autorze

Redakcja

Inne posty tego autora

gazeta_myslowicka logo-tvmyslowice