Silesia Volley podzieliła się punktami

06 października 2014

Drukuj artykuł
Kategoria:
Sport

Podziałem punktów zakończył się pojedynek w Mysłowicach, gdzie miejscowa Silesia Volley zmierzyła się z beniaminkiem I ligi kobiet, MUKS-em Jokerem Świecie. Lepsze okazały się siatkarki Mariusza Bujka, które za tydzień będą pauzować.

Bez Anny Łozowskiej i Eweliny Polak przystąpiły do inauguracyjnego spotkania z Jokerem Świecie silesianki. W mecz lepiej weszły przyjezdne, które bardzo szybko uzyskały czteropunktowe prowadzenie. Przy stanie 4:8 miejscowe zaczęły się powoli przebudzać, co spowodowało, że pojedynek się wyrównał. Wkrótce podopieczne Rafała Kalinowskiego przełamały rywalki i zaczęły uciekać beniaminkowi ze Świecia. Spory w tym udział Gabrieli Gasidło i Majki Szczepańskiej, których zagrywki mocno dały się we znaki przyjezdnym.

- W tym secie byliśmy sparaliżowani, przez co popełnialiśmy mnóstwo błędów. Nie tak miała wyglądać nasza gra - krytycznym okiem spojrzał na premierową odsłonę meczu Mariusz Bujek. - Po słabym początku nasza gra wreszcie zaczęła się zazębiać. Nieźle funkcjonował kontratak, a w kilku fragmentach gry udało nam się odrzucić od siatki rywalki - tłumaczył z kolei trener Kalinowski.

Po zmianie stron coraz bardziej we znaki dawały się braki kadrowe silesianek. Szczególnie odczuwalny był brak Łozowskiej, którą w tym meczu z konieczności zastąpiła Marta Ciesiulewicz, a która grała z urazem pleców. Tymczasem świecianki od początku seta przejęły inicjatywę, dyktując warunki gry na boisku. Zespół z Mysłowic zdołał jeszcze doprowadzić do stanu 9:9, ale po serii bloków i punktowych zagrywek beniaminek I ligi odskoczył na 15:9. - W tym secie za bardzo pozwoliliśmy uciec Jokerowi. Takiej straty nie udało nam się już odrobić - przyznał Rafał Kalinowski, którego zespół wysoko przegrał 17:25. Trzeci set początkowo zbliżony był do drugiej partii. Zespół trenera Bujka wypracował kilka punktów przewagi, którą starały się zniwelować miejscowe. Nieźle na środku radziły sobie Ewelina Toborek i Marta Ziółkowska, jednak Ślązaczkom udało zbliżyć na dwa punkty (20:22). Końcówka należała do gości, którzy wygrali 25:22.

Wydawało się, że spotkanie w Mysłowicach rozstrzygnie się w czwartym secie. Nic z tych rzeczy. Joker od początku utrzymywał kilkupunktową przewagę, ale dzięki punktowym blokom podopieczne Rafała Kalinowskiego doprowadziły do wyrównania. Beniaminek zaczął się mylić w ataku, dzięki czemu silesianki doprowadziły do piątej partii. - O wynik tie-breaka byłem spokojny, bowiem w każdym secie do 15. punktu byliśmy na prowadzeniu - przyznał Mariusz Bujek, którego zespół przy zmianie stron prowadził 8:4. Mysłowiczanki zdołały odrobić jeszcze kilka oczek, jednak ostatnie akcje należały do przyjezdnych, którzy wygrali 15:10.

- Biorąc pod uwagę w jakiej sytuacji znalazł się mój zespół, przed meczem punkt wziąłbym w ciemno - powiedział zadowolony ze zdobyczy punktowej szkoleniowiec Silesii Volley. - Dziewczyny pokazały, że potrafią walczyć, przez co same sobie mogły udowodnić, że nie są outsiderkami - dodał. - W tym meczu można było się przekonać, że jeżeli pozwoli się drużynie z Mysłowic grać jej siatkówkę, wówczas staje się zespołem naprawdę niebezpiecznym. Silesia Volley ma swoje problemy i choćby dlatego należy się tym dziewczynom szacunek - mówił z uznaniem trener Bujek. - My z kolei do swojego poziomu musimy jeszcze dojść. Mam nowy zespół, który potrzebuje czasu, aby się zgrać. W dzisiejszym meczu mieliśmy doskonałe przyjęcie, ale nie potrafię zrozumieć dlaczego tak mało graliśmy środkiem - dodał trener beniaminka ze Świecia.

Świecianki wróciły do domu. Za tydzień miały rozegrać mecz z SMS-em, jednak będą pauzować. - Prawdopodobnie rozegramy jakiś sparing. Jednak o tym, kto będzie naszym przeciwnikiem, będziemy zastanawiali się po powrocie z Mysłowic - zakończył Mariusz Bujek.

Silesia Volley MOSiR Mysłowice - MUKS Joker Świecie 2:3
(25:19, 17:25, 22:25, 25:22, 10:15)

materiały: siatka.org

O Autorze

Redakcja

Inne posty tego autora

gazeta_myslowicka logo-tvmyslowice