Młodzi matematycy i przyrodnicy z Gimnazjum nr 4 w stolicy!

15 grudnia 2014

Drukuj artykuł
Kategoria:
Kultura i Edukacja

27 i 28 listopada uczniowie klas pierwszych i drugich Gimnazjum nr 4 uczestniczyli w wycieczce do Warszawy, której głównym celem była wizyta w Centrum Nauki Kopernik, ale także zwiedzanie miasta i wieczorny spektakl w jednym ze stołecznych teatrów.

Bardzo wczesny wyjazd, planowany na godzinę 5.00, opóźnił się nieznacznie z powodu niezaplanowanego, jak sądzimy, „zaspania” dwóch uczniów, ale to nie pokrzyżowało nam szyków i do celu dotarliśmy sprawnie i w miarę szybko, o dziwo! omijając korki. Jedynie jazda przez Warszawę okazała się nie do końca lekka, łatwa i przyjemna…, ale stolica przywitała nas zachmurzeniem i zimnem, więc czas spędzony w autokarze nie dłużył się.

Pierwszym punktem programu był Stadion Narodowy, przez złośliwych nazywany Basenem Narodowym (choć obecnie to raj dla łyżwiarzy), wdzięczne tło do pamiątkowych fotografii. Stamtąd przemieściliśmy się na Plac Zamkowy, pod słynną Kolumnę Zygmunta, by wysłuchać historii zamku oraz w salach multimedialnych obejrzeć krótkie projekcje filmowe dotyczące budowy, zniszczenia i powojennej odbudowy zamku i Warszawskiej Starówki.

Podczas spaceru uliczkami Starego Miasta wstąpiliśmy do Katedry Św. Jana Chrzciciela, gdzie odwiedzających szczególnie zainteresował oryginalny krzyż w kaplicy Baryczków oraz związana z nim legenda dotycząca włosów Pana Jezusa, które podobno rosły i musiały być podcinane przez dziewicę raz w roku. Niestety od pewnego czasu nie rosną…

Wędrówkę po starej części miasta zakończyliśmy pod Pomnikiem Małego Powstańca zlokalizowanym przy odrestaurowanych murach obronnych i w pobliżu Barbakanu. Ta chwila zadumy przy pomniku była dobrym wstępem do następnych punktów w naszym planie wycieczki – wizyty na Starych Powązkach oraz w Muzeum Powstania Warszawskiego. Mimo przenikliwego zimna, w Alei Zasłużonych odszukaliśmy miejsca spoczynku Wielkich Polaków m.in. Władysława Reymonta, Leopolda Staffa, Jana Parandowskiego, Jana Kiepury, Zbigniewa Herberta, Czesława Niemena…

W Muzeum Powstania Warszawskiego uważnie i w skupieniu czytaliśmy, słuchaliśmy, oglądaliśmy, poruszając się w takt bijącego serca stolicy. Na wielu z nas największe wrażenie zrobiło przejście przez kanały, zainscenizowane, by uzmysłowić zwiedzającym, jak rzeczywiście wyglądała ewakuacja ze Starówki do Śródmieścia oraz w jak skrajnie trudnych warunkach transportowano chorych i rannych. Oczywiście, chłopcom podobał się też naturalnych rozmiarów samolot Liberator, z którego dokonywano zrzutów, motory wojskowe oraz różne rodzaje broni.

Przeżycia duchowe i chłód sprawiły, że szybko i chętnie spożyliśmy przygotowany dla nas ciepły posiłek i pojechaliśmy do punktu noclegowego na Bielanach. To jednak jeszcze nie był koniec długiego dnia – część grupy po błyskawicznym przebraniu się wróciła do centrum miasta do OCH TEATRU na spektakl pt. Trzeba zabić starszą panią. Wiele wrażeń i barwne postaci nie tylko na scenie, ale też na widowni sprawiły, że było o czym dyskutować w drodze powrotnej do hostelu.

Pozostali wycieczkowicze urządzili sobie trekking po Lasku Bielańskim i oddali się uczcie (nie tyle duchowej, jak miłośnicy teatru, ale jednak!) w pizzerii mieszczącej się w pobliżu. Wieczorna wymiana komentarzy i doświadczeń (przy gorącej herbatce z cytrynką oraz pozostałościach po kolacji) przeciągnęła się nieco, skutkiem czego było poranne lekkie niedospanie i kłopoty z punktualnym zejściem na śniadanie.
Kolejny słoneczny, choć mroźny, dzień również obfitował w atrakcje!

Centrum Nauki Kopernik to rzeczywiście nie lada gratka dla młodych eksperymentatorów o otwartych i chłonnych umysłach. Mogliśmy wszystkiego dotknąć, sprawdzić, posłuchać, zbadać, przesuwać, testować… w Teatrze Wysokich Napięć zobaczyliśmy pioruny, „dotknęliśmy” prądu, poznaliśmy sposoby elektryzowania i zasady związane z elektromagnetyzmem. Rozprawiliśmy się z siłą wiatru oraz różnymi kształtami żagli. Wysłuchaliśmy fragmentów audycji radiowych sprzed lat i uroczych cybernetycznych wierszy – dystychów, sonetów i trzynastozgłoskowców recytowanych w natchnieniu przez robota, któremu zadaliśmy temat i „kazaliśmy” użyć odpowiednich  rzeczowników i przymiotników. Ułożyliśmy matematyczno-logiczne puzzle i klocki, rozwiązaliśmy łamigłówki, wykryliśmy sprawców przestępstwa, sprawdziliśmy, ilu spośród odwiedzających Centrum ma zielone oczy i jasne, proste włosy. Zagraliśmy jak DJ i wydobyliśmy piękne dźwięki z laserowej harfy, której struny znaleźliśmy intuicyjnie. Sprawdziliśmy jak dawniej czerpano i transportowano wodę, czy łoże fakira może być wygodne, jak utrzymać równowagę, gdy tracimy grunt pod nogami podczas trzęsienia ziemi, wreszcie – jak tupiąc, kręcąc, podskakując i pedałując zapalić żarówkę, uruchomić radio i wezwać uczniów dzwonkiem na lekcję. Ci, którym starczyło odwagi, mogli przeprowadzić operację na niedźwiadku, we właściwym miejscu umieścić wątrobę i nerki, stanąć do pojedynku na miny i emocje z ruchomą czaszką o wielkich wymownych oczach, zgłębić tajniki genetyki…

A to rzecz jasna nie koniec atrakcji i możliwości! Cztery godziny to zdecydowanie za mało, żeby nacieszyć się nauką i wszystko sprawdzić. Marzeniem byłoby odbyć zajęcia w tamtejszej pracowni chemicznej i biologicznej, pobawić się na zajęciach z robotyki, wreszcie zobaczyć choćby jeden z proponowanych seansów w planetarium. Nie pozostaje nam nic innego, jak zapewnić, że na pewno tam wrócimy!

Ekscytujące przeżycia w Centrum znacząco przyćmiły późniejszy spacer po słynnych Łazienkach i Pałac na Wodzie, a nawet biedne i zmarznięte „pawiany” i wiewiórki, z którymi niektórzy z nas usiłowali się sfotografować. Pawianami, rzecz jasna omyłkowo, zostały nazwane pawie!

„Szaleni fotoreporterzy” dotarli wreszcie do autokaru i pośród gościnnych stołecznych użytkowników dróg, udaliśmy się w drogę powrotną do Mysłowic. Wieczór w rodzinnym gronie i cieple zapewne w wielu naszych domach obfitował w opowieści o Warszawie i wycieczkowych atrakcjach.
Gim 4

O Autorze

Redakcja

Inne posty tego autora

gazeta_myslowicka logo-tvmyslowice