Mirek Szołtysek o Śląsku

11 kwietnia 2009

Drukuj artykuł
Kategoria:
Kultura i Edukacja

Przez wiele lat byliśmy traktowani, jak Polacy drugiej kategorii, choć wnosiliśmy ogromny potencjał wartości. Na pierwszym miejscu trzeba oczywiście wymienić rodzinę. Dziś, dzięki między innymi śląskiej muzyce i kulturze w Polsce nie mówi się o już tyle „brudnym śląsku”, „chacharach” i „pijokach”. 

Powrócił pan na scenę po dwuletniej przerwie z nową płytą i utworem „Wspomnienie o Józku”, mówiącym o śmierci znanego śląskiego aktora Józefa Poloka.Bardzo się broniłem przed umieszczeniem tego utworu na płycie. Nie chciałem też, aby „Wspomnienie o Józku” promowało mój najnowszy album. Niestety nie udało się tego uniknąć. Moi fani, nie tylko ze Śląska, ale z całej Polski nalegali, abym zdecydował się na ten krok. „Wspomnienie” zostało nagrane w pierwszą rocznicę śmierci Józka Poloka. A cała płyta ukazała się wiele miesięcy później. Nie chcę, żeby ktoś mówił, że promuję się dzięki temu smutnemu wydarzeniu. Płyta promuje się sama. Choć słyszałem już sugestie moich kolegów z estrady, że: „Mirek jedzie na plecach Józka”. To bardzo przykre stwierdzenie nie tylko dla mnie, ale również dla tych wszystkich, którzy znali Józka Poloka. Aby zamknąć już te sprawę, mogę przypomnieć, że parę lat temu, podczas jednego z koncertów w katowickim Spodku, przy dziewięciotysięcznej publiczności, Józek krzyknął: „Mirku mój przyjacielu”. Jak doszło do powstania tego utworu?Ciągle trudno mi o tym mówić. Zatelefonował do mnie pewien mieszkaniec Rybnika i mówi, że napisał tekst o Józku Poloku, zaznaczając przy tym, że jeśli ja nie wezmę tego tekstu, to nigdy ta piosenka nie ujrzy światła dziennego. Zdecydowałem się przyjąć ten utwór. Zmieniłem go w 70 procentach, bo był w nim zbyt wielki żal do Pana Boga. Poprawki zostały przyjęte. Dwa miesiące po nagraniu „Wspomnieniu o Józku” autor piosenki zmarł. Do dziś włos jeży mi się na głowie. Autor tekstu był również autorem muzyki. Nie uwierzycie panowie, ale melodia powstała 20 lat temu. Nie wiem, co o tym wszystkim sądzić. Ale chyba, tak to wszystko miało wyglądać. Odejdźmy na chwile od muzyki. Jaką wartością jest dla pana Śląsk?Przez wiele lat byliśmy traktowani, jak Polacy drugiej kategorii, choć wnosiliśmy ogromny potencjał wartości. Na pierwszym miejscu trzeba oczywiście wymienić rodzinę. Dziś, dzięki między innymi śląskiej muzyce i kulturze w Polsce nie mówi się o już tyle „brudnym śląsku”, „chacharach” i „pijokach”. Boli mnie, gdy w Telewizji Publicznej robi się reportaże pokazujące biednych ludzi ze Śląska. Nikt nie pyta o przyczynę biedy, lepiej pokazać jak ci nieszczęśliwi ludzie żebrzą o jedzenie, piją „jabole” i kradną złom. Dlaczego nie pokazuje się prawdziwej śląskiej rodziny, gdzie kultywuje się wartości z pokolenia na pokolenie? Jestem dumny właśnie z takiego, rodzinnego Śląska. W dzisiejszych czasach człowiek bez wartości jest pusty. Dzięki muzyce zmienia się wizerunek Śląska. Ludzie z różnych zakątków kraju wołają na koncertach: „Panie Mirku, zaśpiewajmy po naszymu”. Od nas Ślązaków można się wiele nauczyć. Czy uda się nam zachować śląską tradycję?Oczywiście! Na moich koncertach bawią przede wszystkim ludzie młodzi. My, artyści próbujemy przekazywać tę śląską tradycję. Ja, w swoich tekstach staram się mówić o miłości, nadziei i radości. Choć w moim repertuarze znajdziecie też protest songi, przeciwko wciskaniu nam głupoty, głównie z mediów. Trzeba przypominać, zwłaszcza młodym ludziom, że Ślązacy, to ludzie nauczeni rodzinnego życia i ciężkiej roboty. Ludzie coraz lepiej wykształceni. Moim zdaniem wiele, zmienia się na lepsze. Dawniej w śląskich szkołach nie do pomyślenia było, aby ktoś powiedział choć jedno słowo gwarą, a teraz organizuje się specjalne lekcje „po śląsku”. Gra pan dużo koncertów poza Śląskiem?Nie dzielę swoich fanów na tych stąd i spoza Śląska. Może to kogoś dziwić, ale najwięcej gram poza naszym regionem. Być może moja muzyka ograła się na Śląsku i trzeba na jakiś czas przenieść się na inny plac. Bardzo mnie cieszy fakt, że ludzie bawią na moich koncertach zarówno u nas, jak i na przykład w Ostrołęce, Poznaniu czy Szczecinie. Często fani z innych regionów Polski proszę mnie, abym mówił gwarą. To bardzo przyjemne. Mój „język śląski” jest dość zrozumiały. W swoich tekstach nie używam germanizmów. Jeśli nie ma śląskiego odpowiednika, to nie szukam na siłę w słowniku niemieckim. Nie uważa pan, że trochę śląskiej krwi napsuł nam serial „Święta wojna”?Proszę o kolejne pytanie. Pamięta pan jakieś nietypowe wydarzenie z koncertu?Czasem jest śmiesznie, czasem dramatycznie. Pamiętam jak podczas jednego występu, mój zespół już na scenie zaczynał utwór, a mnie zagadały dwie panie po 80 lat pod sceną. Całe szczęście, że miałem przy sobie mikrofon. Zacząłem śpiewać, jednocześnie szukając schodów na scenę. Ma pan stałe grono słuchaczy?Jest zaprzyjaźniona grupa z Zabrza, która jeździ za nami na koncerty. Każda publiczność jest inna. Ostatnio zauważyłem, że z koncertu na koncert przybywa mi publiczności. Po występach – zwłaszcza plenerowych - ludzie podchodzą i mówią, że przyszli przypadkiem, ale bardzo się podoba i czekają na następny koncert. To niezwykle miłe.  Kiedy Mirek Szołtysek wystąpi w Mysłowicach?W Mysłowicach występowałem często i gęsto. W planach na ten rok nie mam żadnego koncertu nad Przemszą, ale wszystko może się jeszcze zmienić. www.radiomyslowice.pl

O Autorze

Redakcja

Inne posty tego autora

gazeta_myslowicka logo-tvmyslowice