Interwencja na Wybickiego - urzędnicy nie dotrzymali danego słowa!

15 sierpnia 2014

Drukuj artykuł
Kategoria:
Interwencje

Budowa mysłowickiego ronda przy ulicy Pukowca została zakończona wiele tygodni temu. Niestety do dziś jeden z bezpośrednich sąsiadów morgowskiego obiektu drogowego nie może doprosić się zakończenia prac na swoim terenie.

- urzędnicy, którzy przed przebudową drogi byli mili i łagodni dla mieszkańców użyczających swoje nieruchomości, dziś stali się szorstcy i trudno dostępni – mówi pan Andrzej.

Mieszkaniec posesji przy ulicy Wybickiego nr 24 do dziś upomina się o naprawę zdewastowanej kapliczki i krzyża, którym przy przeniesieniu miał się zająć konserwator zabytków. Niestety zabytkowy obiekt kultu trafił w ręce niewykwalifikowanych budowlańców i został w kilku miejscach uszkodzony. Nikt też nie kwapi się do naprawienia szkody.

Wyjazd z nieruchomości przy Wybickiego 24 jest tak zaprojektowany, że samochód wjeżdża niemal bezpośrednio na rondo! Kierownicy robót i inspektorzy nadzoru w trakcie prowadzonej inwestycji opowiadali, że pomogą zrobić bezpieczny wyjazd z posesji od ulicy Pukowca, W związku z tym koparką miał być wybrany, ścięty pod skosem i wyprofilowany kawałek ziemi. Resztą miał się zająć już sam właściciel nieruchomości. Pan Andrzej do dziś czeka na to co urzędnicy mu zapewniali w trakcie budowy ronda.

- miejscy urzędnicy od kilku miesięcy zwodzą mieszkańca Wybickiego 24. Nic też nie dały spotkania w terenie czy oficjalne pisma radnych miejskich. Po wielu rozmowach i interwencjach, w ubiegłym tygodniu koparka w końcu dotarła pod wskazane miejsce. Jednak operator zamiast wyprofilować zjazd, dokonał wycięcia kawałka ziemi i zostawił ją w formie skarpy! Teraz to bardziej przeszkoda niż planowany i obiecany zjazd. To wstyd dla nas radnych jak i samych władz miasta, że urzędnicy nie potrafią w godny sposób zakończyć tak ważnych spraw jak odbiór inwestycji drogowej – mówi radny Antoni Zazakowny, który próbował pomóc  mieszkańcom.

- przed rozpoczęciem budowy ronda mówiono mi, że poczynione uzgodnienia zostaną w pełni dochowane. Wierzyłem w uczciwość urzędników samorządowych. Dziś muszę dochodzić swoich praw poprzez szukanie po urzędzie ludzi, którzy mnie wpuścili w maliny. Nasza rodowa pamiątka została zniszczona, a wyjazd z posesji jest niebezpieczny i tylko czekać na nieszczęście! Urzędnik powinien być człowiekiem najwyższego zaufania. Tu jednak tak nie jest  – mówi zdenerwowany pan Andrzej.

Pan Andrzej kilkukrotnie udał się do Magistratu, odbył kilka spotkań z najwyższymi ranga urzędnikami, którzy zapewniali go o natychmiastowym podjęciu działań. Gdy skończyła mu się już cierpliwość, poprosił o pomoc radnych – Antoniego Zazakownego, Dariusza Wójtowicza i Wiesława Tomanka. - może gdy mysłowiccy radni przycisną niemrawych pracowników Magistratu, ktoą w końcu zrobi bezpieczny wyjazd z mojej posesji – zakończył pan Andrzej.

O Autorze

Sandra Jędrzejas

Absolwentka socjologii, pedagogiki i zarządzania. Nieustanna pasjonatka zwierząt. W wolnym czasie nie stroni od dobrej książki. Stałe zatrudnienie nie przeszkadza jej w realizowaniu zadań związanych z portalem, który współtworzy społecznie od 2011 r.

Inne posty tego autora

gazeta_myslowicka logo-tvmyslowice